Przez ten czas, kiedy nie było wiadomo, co się z nim dzieje, podejrzewałam, że może chciał pobyć trochę sam ze sobą, zebrać swoje myśli, z dala od wszystkiego dotychczasowego i od wszystkich i że po prostu musi znaleźć ten moment, kiedy będzie gotowy wrócić do rodziny i uporządkowany żyć sobie od nowa. Nie było mu to dane. Nie wiadomo, co się ze Zbyszkiem działo, wiadomo, co się stało, jaki był efekt.
Naprawdę, kilka dni temu, gdy padło hasło, że Zbyszek zniknął z bazy Itaki, bardzo wierzyłam w to, że tak, to właśnie teraz nadszedł ten moment, że Zbyszek odpoczął i wrócił albo był gotów do tego, żeby dać znać, co dalej swoim najbliższym. Czekałam na potwierdzenie. Wiadomość, która dotarła do mnie dziś, ugięła mi kolana. Jak to...?
Zbyszku, nie znałam Cię osobiście - tylko z tego, co pisano o Tobie w trakcie poszukiwań po Twoim zaginięciu. Mimo tego, jest mi tak bardzo, bardzo okrutnie żal. Płaczę jak bóbr, jak bym straciła kogoś bliskiego. Chciałabym Ci, Zbyszku, powiedzieć, że masz zapewnione miejsce w moim sercu i mojej pamięci, nie jako jedna z zaginionych osób, których losy są już nam znane - tylko jako Ty: Zbyszek K., ze szkaplerzem na szyi i wiarą w głowie i w sercu.
Bardzo serdecznie współczuję Rodzinie Zbyszka. Nie spodziewałam się, naprawdę, że będę Wam składać kondolencje, Wy też oczekiwaliście, że poszukiwania przyniosą zupełnie inny efekt. Trzymajcie się razem i bądźcie silni. Choć to niewiele znaczy, jestem z Wami całym sercem.
hermelina
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli posiadasz jakiekolwiek informacje o zaginionym, podziel się nimi w komentarzu lub napisz na kontakt@szukamywas.pl.
Komentarze obraźliwe będą usuwane.